zabawa
Nie może być tak do końca fajnie, miło i przyjemnie. Zamówiony beton miał przyjechać o 8.00, do mnie wykonawca miał zadzwonić jak zakończą prace. Jest 10.30 telefonu nie ma więc myślę sobie, urwę się z pracy, podjadę na działkę i zobaczę co im tak długo idzie. Zajeżdżam i co widzę ….... panowie sobie stoją i czekają na beton, no i tak sobie czekają od 8.00. Czekają i się chyba dobrze się bawią tą całą sytuacją, bo mój „cały czas pod górkę” chyba ich już też przerósł, ale jako że beton już jest drodze to uspokojony przez wykonawcę wracam do pracy i o 15.00 melduję na posterunku aby podlać betonik. Oczywiście pozostałości po pracy pozostawiają wiele do życzenia, wylany beton w koleinę, której nie miałem już siły „rozebrać” - skąd mam ku..a wziąć siły aby ja teraz rozbroić. Na razie mam to wszystko..... teren się suszy, ja leczę odciski i trzymam się z dala od łopaty, czekam na rzeczoznawcę w celu uruchomienia drugiej transzy, a wykonawca domu będzie za dwa tygodnie:). Chyba sprowadzę koparkę aby zrobić porządek – ściągnąć humus, wyrównać teren, zasypać fundamenty z tyłu, tylko, że przed tym muszę zasypać dren, a mi się nie chce i mam rozwalone odciski. Ale przynajmniej jest dobra zabawa z laniem wody.